Pisałam już kiedyś o blaskach i cieniach pracy zdalnej. Poruszyłam nawet temat garderoby i — jak widzę, czytając teraz tę notkę, która nawiasem mówiąc zupełnie mi się obecnie nie podoba — potraktowałam go nawet dość obszernie. Nie widzę jednak powodu, by do niego nie wrócić. Ostatecznie wygoda i dobre samopoczucie w miejscu pracy to ważne i w znacznym stopniu wpływające na jakość życia współczesnego człowieka kwestie.
No właśnie, wygoda. Myślę, że spokojnie można ją uznać za kwestię priorytetową. Są ludzie, którzy radzą, by celem budowania w sobie poczucia bycia w pracy wbijać się co rano w garsonkę albo chociaż w bluzkę koszulową i jakieś lepsze spodnie. Mylą się. Dyskomfort spowodowany tego typu strojem raczej obniży niż podwyższy poziom koncentracji. Ponadto niezależnie od tego, jak bardzo marzy się o tym, by dostać w końcu etat i codziennie stawiać się w biurze, należy sobie uświadomić, że dom tym biurem nie jest. I choćby złorzeczyło się na zmuszającą do freelancerki sytuację na rynku pracy trzy razy dziennie, a w środy pięć, dla własnej higieny psychicznej należy poszukać w niej plusów. A największym plusem jest to, że nie trzeba wyglądać w żaden określony dress code’em sposób.
Co z drugiej strony nie oznacza, że trzeba od razu stać się koncertową fleją w piżamie, z powierzchni
której można odczytać skład ostatnich kilku posiłków. Sama dobrze wiem, że piżama kusi. Szczęśliwie fazę włóczenia się po domu w odzieży nocnej, w chłodne dni osłoniętej błękitnym szlafrokiem w owieczki, mam już za sobą. Dlatego wiem, że trzeba się tej pokusie oprzeć. Piżama to zgnuśnienie. Piżama to rozmycie i tak już płynnej granicy między pracą a czasem wolnym. Piżama to kłopot, gdy trzeba wyskoczyć w ciągu dnia do sklepu na osiedlu. Piżama to zło.
Co innego strój odpowiedni, wypośrodkowany (przykłady wraz z opisem na ilustracjach). Taki, żeby nie czuć się we własnym domu nie na miejscu w perfekcyjnie biurowej stylówie, lecz by jednocześnie bez wstydu otworzyć drzwi listonoszowi. Strój taki, obecnie zresztą wdziewany przeze mnie przed pracą, a nie, jak pisałam we wspomnianej wyżej notce, po przejrzeniu porannej porcji maili, poza tym, że wygodny, winien być też względnie estetyczny. Przy pracy zdalnej nie ma zostawiania gorszych ciuchów na po domu. Tiszerty, owszem, ale nie powyciągane, zaplamione tym niemal niespieralnym czerwonym sosem z kebaba, w nietwarzowym kolorze. Spodnie dresowe jak najbardziej, ale nie powycierane tu i ówdzie, sprane, zmechacone.
Za to żadnych dżinsów! Przez te osiem lub więcej* godzin spędzonych na krześle na pewno zaczną się wbijać, jak nie guzikiem w brzuch, to kieszeniami w tyłek. Zresztą w ogóle trzeba uważać na rzeczy mające skłonność do wbijania się i uważnie badać właściwości gumek oraz wszelkich innych elementów znajdujących się w pasie, jak również wspomnianych wyżej tylnych kieszeni. Natomiast jeśli — podobnie jak ja — ma się skłonność do garbienia się i przybierania różnych dziwnych pozycji, należy zwracać uwagę również na długość koszulek. Zbyt krótkie mają tendencję do podjeżdżania na plecach.
Jeśli chodzi o ozdoby i makijaż, to jest to już raczej kwestia indywidualnych preferencji. Ja sama w czasie pracy jestem nieumalowana i całkowicie wolna od biżuterii. Lubię natomiast mieć polakierowane paznokcie, którego to lakierowania dokonuję nie odrywając się od wypełniania obowiązków zawodowych. Przyjemnie się potem patrzy na własne dłonie na klawiaturze.
Wiadomo, przyjemnie patrzyłoby się też na pierścionki. Te jednak po paru godzinach zaczynają mnie denerwować. W pracy we własnym domu, z dala od spojrzeń osób postronnych, estetyka jest wobec wygody drugorzędna. Pamiętajcie: wygoda i dobre samopoczucie w miejscu pracy przede wszystkim!**
* Elastyczny czas pracy jest elastyczny głównie w jednym kierunku.
** Chyba sobie wyhaftuję taką makatkę i powieszę nad stanowiskiem wydajnej pracy…
Parę uwag: rysujesz molto wporzo, też bym chciała.
Ja biżuterię lubię, pierścionki mi nie wadzą. Miałam problem z bransoletkami, ale zajumane dziecku loombandsy i wydziergana z wełny opaska dały radę 😀
Ze spodni dobre są takie fitness, do biegania. Biustonosz weg, odgryza mi tułów po dość krótkim czasie. Lubię rękawy 3/4, jeśli nie jest bardzo zimno, podciągam wszystkie, wrażenie dotykania rękawami kompa jest zue. Często otulam się wełnianymi chustami i szalami, jak jest chłodniej, zamiast zakładać sweter, żeby mieć przedramiona niedociążone.
Pozdrawiam piżamowo 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję 🙂
Ja biżuterię lubię estetycznie i do ludzi to nawet czasem noszę, ale w domu od razu wszystko ściągam. Stanik też tylko na wyjścia, bo ja się w domu zrobiłam wydelikacona i też mi odgryza.
PolubieniePolubienie
spodnie z gumką w pasie powinny być uwzględnione w dresscode każdej pracy biurowej, siedzącej 😀 nie ma nic gorszego niż guzik wbijający się w brzuch. teraz mam to szczęście że choć pracuję w biurze, to jestem sama, nikt mnie nie widzi, więc ubieram się tak jak chcę. więc siedzę sobie teraz w koszulce „ziemniaki” z pan tu nie stał, spodniach z gumka w pasie, zawinięta w wielki koco-szal 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Koszulki z PTNS <3. Jak mi się wreszcie zechce iść do ich krakowskiego sklepu stacjonarnego, kupię sobie z Nałkowską
PolubieniePolubienie
Wyśmienite rysunki i tekst. Jestem pod dużym wrażeniem! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję 🙂
PolubieniePolubienie
Ja chcę taką z kotem i taką z muminkiem! Koszulkę. Śliczne.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Koszulka z kotem tak naprawdę jest biała, ale rysunek wyglądał tak jakoś blado, to pokolorowałam kota. A z Muminkiem była w Reserved, ale dość dawno.
PolubieniePolubienie