„Feblik” — recenzja

Może zawierać spoilery.

feblikbig551026Gdy byłam młodym i niewinnym lemurkiem, Małgorzata Musierowicz była jedną z moich ulubionych pisarek. Przeżywałam perypetie bohaterek, martwiłam się, że bardziej przypominam Pyzę niż Tygryska, wierzyłam, że łacińskie wtręty w konwersacji to szczyt elegancji. Próbowałam nawet napisać list do autorki, ale nie bardzo wiedziałam, co miałabym w nim zawrzeć.

Z wiekiem bezkrytyczność mi przeszła, a Małgorzacie Musierowicz zaczęła spadać forma, co widać szczególnie w tomach, które ukazały się po „Kalamburce”. O ile do wcześniejszych książek wracałam wielokrotnie, o tyle „Język Trolli”, „Żabę”, „Czarną polewkę” i „Sprężynę” odkładałam na półkę po jednym przeczytaniu, cokolwiek zawiedziona. Ich treść powoli zlewała mi się w jedno. A potem ukazała się „McDusia”.Czytaj dalej »

Kolejne oznaki nadchodzącego upadku cywilizacji

Była sobota. Siedziałam na kanapie z komórką w ręce i spokojnie przeglądałam Facebooka. Ktoś kupił sobie książkę, ktoś inny pół dnia spędził zbierając łopatą smog do wiaderka i nosząc do piwnicy, bo ma podobno wiać, a takie dobre, gęste niczym wody rzeki Ankh powietrze zawsze się może na coś przydać, i teraz bolały go plecy, kolega wrzucił selfie (nieprofesjonalne, bez dzióbka), koleżanka zdjęcie kotka. Normalka. Nagle jednak coś przykuło moją uwagę: jakaś osoba wyrażała zdziwienie, że ludzie stoją w kolejce do księgarni po autograf Red Lipstick Monster, która, jak zapewne wszystkim wam wiadomo, jest znaną youtuberką zajmującą się makijażem i na ten właśnie temat wydała poradnik. W komentarzach, bo o komentarze tu idzie, nie o stanowisko autorki spostrzeżenia, zgroza, wielkie aj-waj i zapowiedzi upadku cywilizacji. Nie powiem, trzepnęło mną*.Czytaj dalej »

Przeczytane w październiku | Pierwsza rocznica

Wczoraj minął rok odkąd na niniejszym blogasku ukazała się pierwsza notka. Planowałam coś opublikować dokładnie w rocznicę, ale po długim dniu wytężonej pracy nie mogłam już patrzeć na komputer. A pisanie dłuższych tekstów na komórce… niby da się, różne rzeczy się da, jak się człowiek uprze, ale niekoniecznie miałoby to sens. Wątpię zresztą, czy byłam wczoraj zdolna do złożenia trzech trzymających się kupy zdań.Czytaj dalej »

Całkiem wesołe święto

zniczeGrobing rozpoczynamy w sobotę. Październik jest ciepły, więc na co dzień chodzę w bluzie i trochę się martwię, że głupio będę w niej wyglądać na cmentarzu. Na szczęście ochładza się, więc zgodnie z tradycją po raz pierwszy tej jesieni ubieram ten ładny czarny płaszcz, na który wydałam w zeszłym roku dużo pieniędzy. Do tego czarne zamszowe kozaki na wysokim koturnie. Na cmentarzu w Stalowej Woli wybrukowane są tylko główne alejki, dlatego szacunek zmarłym okazuje się drepcząc w porządnym eleganckim obuwiu po trawie i piachu. Moja mama idzie w tym jeszcze dalej, wybierając na tę okazję czółenka na cieniutkiej szpilce.Czytaj dalej »