Przeczytane w 2018 i podsumowanie

O ile listopad nie dał mi się szczególnie we znaki, o tyle wciąż dziwię się, że w grudniu udało mi się powstrzymać od zapadnięcia w sen zimowy. Trochę też tego żałuję. W pracy dałoby się to jakoś załatwić, mąż zaniósłby zaświadczenie lekarskie o hibernacji do kadr i byłby spokój. Tymczasem jednak jakoś tam egzystowałam, choć nie była to egzystencja szczególnie malownicza. Niekiedy czułam się, jakbym całą dostępną energię zużywała w swojej spokojnej pracy biurowej, w związku z czym popołudniami głównie siedziałam na kanapie i czytałam kryminały. Albo tłukłam zlecenia, bo na to energia zawsze się gdzieś znajdzie. Najwidoczniej oprócz dodatkowego żołądka na pierogi mam też dodatkowy zbiornik energii na zarabianie hajsów. To u nas chyba rodzinne.Czytaj dalej »

Przeczytane w październiku 2018

Nie pisałam przez miesiąc. Próbowałam, ale nie wychodziło. Zdania były kanciaste, treść wtórna. Być może cały swój potencjał intelektualny zużywałam w pracy, choć przecież wyznaję zasadę, by nie dawać z siebie wszystkiego, bo coś przecież trzeba zostawić dla siebie. Podejrzewam, że po prostu nie miałam go w poprzednim miesiącu zbyt wiele.

Wybór październikowych lektur zdaje się ten stan rzeczy potwierdzać. Nie czytałam dzieł ważnych, wybitnych, poszerzających horyzonty, choć kilka nawet kupiłam. Zamiast tego karmiłam się taśmowo kryminałami.Czytaj dalej »

Przeczytane w sierpniu, czyli miesiąc z Agathą Christie

Sierpień był miesiącem raczej kontrastowym — z jednej strony cudowny urlop, rocznica ślubu, wesele kuzyna, ruskie pierogi i porządek w szufladzie z bielizną, z drugiej tajemnicza awaria zlewu, o której po dziś dzień nie wiadomo, czy została usunięta, czy tylko przyczaiła się na jakiś czas, przeziębienie, osłonka od łańcucha rowerowego, która nie chce ani trzymać się na miejscu, ani definitywnie odpaść, a wreszcie powidła śliwkowe mojej mamy, które po otwarciu okazały się spleśniałe. Być może dlatego, w ramach przeciwwagi, moje lektury były dość monotonne.Czytaj dalej »

Przeczytane w czerwcu 2018

Dotarło do mnie właśnie, że nie pamiętam dobrze początku czerwca. Coś się wtedy działo, ale wydarzenia te zdają mi się nader odlegle. Pierwszego był Dzień Dziecka i kupiłam mężowi książkę, której ten nie przeczytał, w związku z czym nie mogę przeczytać jej ja. Mogłabym, ale co to byłby wtedy za prezent. On kupił mi lampkę na rower. Piątego przyszła pensja, bo zawsze wtedy przychodzi, chyba że jest akurat weekend albo święto, to wtedy przychodzi wcześniej. Tyle jestem w stanie ustalić.Czytaj dalej »

Przeczytane w styczniu 2018

Sama nie wiem, co mam myśleć o tym styczniu. Z jednej strony trwał tak długo, że ledwo pamiętam o książkach, które przeczytałam na początku, z drugiej jednak wcale się nie dłużył, nie był pasmem ciągnących się w nieskończoność podobnych do siebie dni, jak to się zdarza z niektórymi miesiącami. Nie, żeby wydarzenia były jakoś szczególnie zróżnicowane. W pracy praca, po pracy często również praca, czasem jakieś rozrywki nieodbiegające od normy. A książek tylko sześć, bo tramwajem mam dwanaście minut w jedną stronę, rano przeważnie na stojąco, to co ja za ten czas przeczytam?Czytaj dalej »

Przeczytane w czerwcu 2017

Zaistniał problem. Polega on na tym, że powoli kończą mi się pomysły na tych kilka wstępnych zdań postów w cyklu „Przeczytane”. Zawsze jest tak samo: [wstaw miesiąc] zleciał szybko/wolno. W [wstaw miesiąc] czytałam dużo/mało/głównie [wstaw gatunek]. Lubię/nie lubię [wstaw miesiąc], bo [wstaw powód]. Jeszcze nie wymyśliłam, jak problem ten rozwiązać ani czy w ogóle go rozwiązywać. Tym jednak mogę zająć się później. Teraz pora na to, na co z pewnością czekacie z utęsknieniem: na kolejną listę.Czytaj dalej »

Przeczytane w maju 2017

Nadszedł czerwiec, co mnie cieszy, gdyż w czerwcu mam urodziny (dwudziestego, postarajcie się to zapamiętać), a poza tym jest ciepło. Nadszedł również Dzień Dziecka, co na niniejszym blogasku nie będzie celebrowane w sposób szczególny, są bowiem rzeczy ważniejsze niż wpisy okolicznościowe, a mianowicie wpisy cykliczne. Konkretnie zaś Przeczytane.Czytaj dalej »

Przeczytane w styczniu 2017

Styczeń nie był dla mnie miesiącem lekkim, a to głównie z przyczyn zawodowych. Cieszę się zatem, że napisałam chociaż te pięć notek. Planowałam siedem, który to poziom udawało mi się utrzymywać przez ostatnie pół roku. Nie wyszło trudno, nie mam siły się jeszcze i tym przejmować. W zaistniałej sytuacji dziwić może, że w ogóle chciało mi się cokolwiek czytać. A jednak.Czytaj dalej »

Przeczytane we wrześniu 2016

We wrześniu czytałam głównie kryminały. Zupełnie jak w 2015, kiedy to w ogóle czytałam głównie kryminały. Chyba mi się wtedy trochę przejadły, bo od stycznia do maja bieżącego roku leżały odłogiem. Nie, żebym się tak od razu stała literacko mniej krwiożercza, jakiś trup musiał być w każdym miesiącu. W literaturze w kółko ktoś umiera.Czytaj dalej »

Przeczytane w październiku | Pierwsza rocznica

Wczoraj minął rok odkąd na niniejszym blogasku ukazała się pierwsza notka. Planowałam coś opublikować dokładnie w rocznicę, ale po długim dniu wytężonej pracy nie mogłam już patrzeć na komputer. A pisanie dłuższych tekstów na komórce… niby da się, różne rzeczy się da, jak się człowiek uprze, ale niekoniecznie miałoby to sens. Wątpię zresztą, czy byłam wczoraj zdolna do złożenia trzech trzymających się kupy zdań.Czytaj dalej »