Praca zaprząta mnie ostatnio w dużym stopniu, stąd też post na tematy zawodowe. W punktach, bo tak jest łatwiej pisać po kawałku, w przerwach od odpłatnej aktywności umysłowej. I z clickbaitowym tytułem, żeby sprawdzić, czy to naprawdę działa.
- Ten niby sprytny algorytm już sam nie wie, co ma ci reklamować, bo co zlecenie, to nowe kierunki riserczu. Ostatnio wykombinował, że interesuje mnie szycie maszynowe. Tymczasem moje doświadczenia w dziedzinie jakiegokolwiek szycia ograniczają się do ręcznego przyszywania guzików metodą „brzydko, ale mocno”.
- Najczęściej używane przez ciebie jednostki czasu to ASAP, SOB, EOB i „na kiedy dasz radę”.
- Kiedy słyszysz „wyraża więcej niż tysiąc słów”, myślisz „E tam, to tylko cztery strony”.
- Kiedy pytasz, czy klient płaci za setki, nie masz na myśli upijania się na jego koszt.
- Miewasz sny w formie tekstowej. W widoku dwujęzycznym.
- Bywa, że przez tydzień nie idziesz dalej jak do osiedlowego.
- Twoje życie bywa tak nudne, że śmieszą cię twoje własne literówki.
- Jeśli nadejdzie apokalipsa zombie, poznasz to po braku zleceń, ale pewność zyskasz dopiero przy braku przelewów.
- Rozważasz ustawienie zdania „Za polskojęzyczny tytuł filmu odpowiada dystrybutor” pod jakimś skrótem klawiaturowym. Przyda się na Facebooka.
- Masz określony pogląd na to, czy poprawna forma to „odnośnie czegoś”, czy „odnośnie do czegoś”, ale i tak piszesz „w odniesieniu”, bo nie wiesz, jak na tę kwestię zapatruje się klient.
- W ogóle masz wiele określonych poglądów na język, ale wiesz, że przed niektórymi klientami nie warto z nimi wyskakiwać. Na przykład taka dyrektorka generalna. Niby żadne wielkie aj-waj, a pretensje mogą być. Tymczasem korespondencja służbowa to nie Facebook, żeby wchodzić w spory światopoglądowe.
- Twoje dwa główne zmartwienia to nadmiar pracy i niedobór pracy. Występują naprzemiennie.
- Rozmawiasz ze swoim komputerem. Rozmawiasz ze sobą. Na głos. Czasem zapominasz, że na polu nie wypada robić tego drugiego.
- Ludzie oczekują od ciebie, że będziesz wyrażać się poprawnie i elegancko, ty masz jednak dość wyrażania się poprawnie i elegancko w godzinach pracy.
- Jesteś mimowolnym świadkiem/mimowolną świadkinią koszenia trawy, uprzątania liści dmuchawą, sąsiedzkich remontów, zamaszystego mycia klatki schodowej (charakterystyczny dźwięk mopa uderzającego o balustradę). Codziennie, przez cały rok.
- Listonosz już wie, że powinien od razu dzwonić domofonem do twojego mieszkania, gdy chce się dostać na klatkę w godzinach dopołudniowych.
- Czasem musisz napisać coś paskudnego, jak na przykład „optymalizacja monetyzacji”, i jest ci z tego powodu przykro, ale tylko przez chwilę, bo czas to pieniądz i nie ma co się roztkliwiać.
- Często odruchowo naciskasz ctrl+enter zamiast samego entera albo zgoła po napisaniu zdania i dzieją się wtedy różne nieoczekiwane rzeczy.
- Czytasz tę notkę, siedząc w dresie na stanowisku wydajnej pracy. Wcale nie zamierzałaś/zamierzałeś tego robić, ale szukałaś/szukałeś po internetach tłumaczenia jakiegoś osobliwego terminu i tak ci przypadkiem kursor zjechał w bardziej rozrywkowe rejony.
*W zasadzie część zrozumieją również freelancerzy i freelancerki w sensie ogólnym, jak również każda osoba wyposażona w pewną dozę wyobraźni, ale clickbait jest clickbait.
TAK!
Ja bym dodała, że jeśli już zdarzy się, że jesteś wśród ludzi, to zaczynasz im opowiadać „co u ciebie”. Aktualnie ja mogę opowiadać o tym, co jakiś amerykański biskup sądzi o pewnej instrukcji Kongregacji Doktryny Wiary, tyle że używając metafor snookerowych. Wtedy mogę dodać, że to tłumaczy mojego siniaka na czole od walenia głową o kant biurka.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ostatnio miałam dużo do powiedzenia na temat kurczaków. Z pewnością było to fascynujące.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Metafory snookerowe pochwalam. Rakieta wygrał, tak BTW ❤
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Lubię oglądać snookera w telewizji, to bardzo odprężające.
PolubieniePolubienie
Ad 1: Tak, u mnie algorytmy durnieją i same już nie wiedzą, czy reklamować mi łuparki do drewna, nici chirurgiczne, czy opcje binarne.
Ad 13: Rozmawiam z psem. Dużo. Na szczęście pies wydaje dźwięki i czasem nawet odpowiada.
Ad 16: Kurierzy z paczkami z całego osiedla walą jak w dym, czasem nawet bez sprawdzania, właściwy adresat jest w domu.
Ad 19: W dżinsach i t-shircie z Lordem Vaderem. Staram się nie schodzić niżej dżinsów i t-shirta. (Nie zawsze się udaje). Poza tym właśnie tak było.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Z kurierami miałem podobnie. W końcu się wkurzyłem i zupełnie na serio zażądałem 2zł za każdą paczkę. Doręczenia przejęła babcia z ostatniego piętra.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mnie jest w dżinsach niewygodnie, w każdym razie w domu. A kurierów zawsze uprzejmie informuję, że nie biorę odpowiedzialności za cudze paczki.
PolubieniePolubienie
Jako freelancer podpisuję się pod większością punktów. Dodam jeszcze dwa. 1) Wiesz, o której wracają ze szkoły dzieci sąsiadów, lepiej niż ich rodzice. 2. Na faceta, kupującego w Tesco o 3 rano zimowe opony do auta, patrzysz ze zrozumieniem. W końcu nie wszystko można dostać w osiedlowym, a przerwy w pracy wypadają o najróżniejszych porach.
PolubieniePolubienie
Dodałabym jeszcze, że sąsiedzi tylko Ciebie pytają z wyraźnym zaciekawieniem, czym się właściwie zajmujesz, i po otrzymaniu odpowiedzi wyznają, że autentycznie musieli zapytać, bo widują Cię przy pracy o wszelkich porach dnia i nocy (mam pracownię od ulicy i ogromne okna, niektórzy sąsiedzi mnie widzą przy biurku, a światło widzi każdy idący ulicą).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
20. Sąsiedzi pytają cię, kiedy pójdziesz do prawdziwej pracy.
21. Sąsiedzi pytają cię, czy możesz przetłumaczyć coś z węgierskiego – „Jak to nie, przecież pani jest tłumaczką!”
PolubieniePolubienie
Ja też cię córeczko rozumiem, bo siedzę w dresie przy stanowisku wydajnej pracy, a dentysta z naprzeciwka już skończył. Ale co innego miga mi przed przed oczami – nie będę pisać co (Ty wiesz), bo zabrzmi dwuznacznie.
A propos punktu 13 – rozmawiasz na polu z komputerem?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak pracuję na balkonie to tak.
PolubieniePolubienie
Jeszcze mi przyszło do głowy: na wakacje jeździsz w listopadzie, bo przez całe lato i większość jesieni tkwisz w cugu zleceniowym, z którego nie możesz się wyrwać („pani Jolu, jeszcze tylko ta malutka umowa na 30 stron”).
PolubieniePolubienie
Ja jeżdżę w lecie, bo raz, że lubię, a dwa, że mój mąż jest pracownikiem naukowo-dydaktycznym i w lecie i tak ma wolne. Ale może kiedyś zaczniemy jeździć w ciepłe kraje w zimie, podczas jego przerwy semestralnej, bo nie lubię zimna i braku słońca.
PolubieniePolubienie
Zupełnie jak u mnie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Widzę, że nie tylko ja używam słowa cug…
PolubieniePolubienie
Święta prawda…
ad. 13: nie „na polu”, tylko „na dworze” 🙂
ad. 19: W dresach przykryta kocykiem i po raz kolejny myślę sobie: „Jednak lubię pracować w domu”.
PolubieniePolubienie
W kwestii dworu: chyba ty!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No, ba, pewnie, że ja! Choć ja raczej nie gadam do siebie, tylko zapominam już podstawowych słów, jak z kimś rozmawiam, za to piszę płynnie…
PolubieniePolubienie
Jak się jest z Małopolski i okolic, to się wychodzi na pole, nie na żaden dwór. 😉
PolubieniePolubienie
Mimo żem tłumacz-korpoludek (tłumaczę oprogramowanie), z większością się całkowicie zgadzam.
I śmianie się z własnych literówek to rzecz piękna i wartościowa, a nie dowód na pustkę w życiu. Jak się widzi proces godowy zamiast gotowego, albo zbiry danych zamiast zbiorów…
Gugiel sam nie wie, co mi podrzucać, bo szukam przekątnych macierzy albo heteroskedastyczności. Albo czułości (serio, jest taka miara; uwielbiam ją).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Masz w domu dość kosmetyków, by wymakijażować pułk wojska. Używasz ich jakieś pięć razy w roku. (chyba, że fotografujesz się na bloga, wtedy częściej. Muszę zacząć to znowu robić, nim mi wszystkie szminki skisną.)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To prawda, chociaż u mnie potrzeba umalowania się zachodzi czasem nawet kilka razy w miesiącu.
PolubieniePolubienie
Chęć chęcią, ale zebranie się do tego!… No i brak odpowiednio wygodnego Mebla (gdybym posiadała toaletkę, makijaż byłby moim rytuałem porannym.)
PolubieniePolubienie
Ja używam parapetu. Fajnie byłoby mieć toaletkę, ale nie mam pojęcia, gdzie miałabym ją postawić.
PolubieniePolubienie
Rozważam wywalenie regału na książki i wstawienie toaletki. 😀
PolubieniePolubienie
Warto dodać: jesli juz spotkasz z sie z ludzmi, zaczyna brakowac plynnosci w wypowiedzi, bo analizujesz poprawnosc kazdego slowa. A…. i moje ulubione: a co Ty wlasciwie robisz w domu przez caly dzien???
PolubieniePolubienie
Widzę siebie i się śmieję 🙂
I dodam jeszcze:
1) „mamo, czy mogłabyś mi do szkoły przywieźć w-f, bo zapomniałem i dostanę nieprzygotowanie itp.” 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba